Reklama

Niedziela Wrocławska

Utracona ojczyzna

Laszanie przed kościołem św. Józefa Oblubieńca NMP w Pasikurowicach, 2020 r.

Marzena Cyfert/Niedziela

Laszanie przed kościołem św. Józefa Oblubieńca NMP w Pasikurowicach, 2020 r.

W bieżącym roku mija 75 lat od wysiedlenia mieszkańców Laszek Murowanych w powiecie Sambor pod Lwowem, które to tereny przed wojną należały do Rzeczypospolitej.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Grupa wysiedlonych wiosną 1946 r. trafiła do Pasikurowic.

Wśród nich znalazł się p. Janusz Lewicki, który na Ziemie Odzyskane przyjechał z rodzicami i starszym bratem, obecnie kapłanem diecezji koszalińskiej. – Urodziłem się w Laszkach Murowanych w 1945 r. W miejscowości znajdował się piękny przyzamkowy kościół rzymskokatolicki, który pod koniec XVIII wieku władze austriackie przekazały wyznawcom obrzędu grekokatolickiego. W 1903 r. mieszkańcy Laszek w pobliżu cerkwi wybudowali nowy kościół z dzwonnicą, oddając go w pieczę opiekunowi Świętej Rodziny św. Józefowi – opowiada pan Janusz.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przemożny orędownik

Mieszkańcy Laszek zawsze wierzyli w opiekę św. Józefa. – Gdy w 1939 r. grupa mężczyzn laszeckich szła na wojnę, cała społeczność Laszek gromadziła się przed ołtarzem św. Józefa i z proboszczem słała modły do Boga. Z wojny powrócili wszyscy, chociaż niektórzy byli ranni. Podobnej opieki doznali w czasie rzezi ukraińskiej – zamordowane zostały dwie osoby, nie spalono żadnej posesji – mówi pan Lewicki. – W 1944 r., gdy wojska rosyjskie toczyły walkę z Niemcami o Sambor, nasi AK-owcy zaatakowali Niemców z tyłu. Sambor został zdobyty bez zniszczeń. Na rynku AK-owcy uścisnęli dłonie z Rosjanami i powrócili do domów. Niemcy zostali przepędzeni do położonego 6 km od Laszek Chyrowa. Ale gdy Rosjanie się wycofali, Niemcy ponownie zaatakowali. Doszło do strzelaniny, zginęli żołnierze AK z Chyrowa i Felsztyna. Po wojnie zaś wszyscy AK-owcy z Laszek wrócili, nikt z nich nie zginął. Czyż nie był to cud za wstawiennictwem św. Józefa? – pyta pan Janusz.

Serdeczna Matko

Wysiedlenie zaczęło się w kwietniu 1946 r. – W pierwszą niedzielę po Wielkiej Nocy wyjeżdżaliśmy w nieznane ze stacji Grodowice. Gdy byliśmy spakowani w wagonach, mój dziadek Franciszek wziął swojego najstarszego 14-letniego wnuka Zdzisława, który później został księdzem, i wrócili do Laszek. Trzykrotnie obeszli kościół, jakby w procesji a dziadek padł na kolana przed jego zamkniętymi przez bolszewików drzwiami. Płakał wtedy jak dziecko – opowiada pan Janusz.

Reklama

Moment przesiedlenia wspominał również po latach ów najstarszy wnuk ks. Zdzisław Lewicki. Tak zapisał te wydarzenia w pracy konkursowej na 25-lecie Ziem Odzyskanych: „Już w sobotę wieczorem zdążyliśmy załadować wszystko, co można było zmieścić w jednej czwartej części wagonu i pierwszą noc w nim spędziliśmy. O godz. 8 rano mamy wyruszyć na Zachód. Głuchy i przeciągły ryk syreny parowozu oznajmił gotowość do odjazdu. (...) Z otwartych wagonów wychylają się głowy ludzkie, a z setek piersi płynie pieśń Serdeczna Matko...”.

Jest kościół!

Po dwutygodniowej tułaczce transport dotarł do stacji Wałowice k. Gubina. Przesiedleńcy mieli się osiedlić w wiosce Niemaszchleba. – Sama nazwa wioski, piaski i gęstwiny iglastych lasów odstraszyły nas. Wówczas starszyzna rodu – dziadek i czterech jego braci – podjęła decyzję, że jedziemy dalej. Część tułaczy zmęczona jazdą osiedliła się w Niemaszchleba (dziś Chlebowo) i za patrona kościoła obrała św. Józefa. Nasz transport dotarł do stacji Siedlec Trzebnicki, mieliśmy się osiedlić w wiosce Pasikurowice. Dziadek Franciszek wysłał synów do Pasikurowic, żeby zobaczyli, czy w wiosce jest kościół. Chłopcy wrócili, mówiąc z radością: Jest kościół! Dziadek więc zadecydował: Kończymy tułaczkę, zostajemy! – opowiada pan Janusz Lewicki.

Przesiedleńcy wyładowali dobytek z wagonów i na wozach przewieźli go do Pasikurowic. Wioska była już w części zamieszkała, zaczęto zatem szukać domów do osiedlenia. O poszukiwaniach czytamy w relacji ks. Zdzisława Lewickiego: „Pozostawiając wiele domów wolnych, zamieszkano po kilka rodzin – ciotki z wujkami – byle mieć dach nad głową, byle blisko się trzymać, bo zresztą może to nie na długo. Powiadają, że z Londynu ma przyjechać Mikołajczyk… A tam znów ma odbyć się konferencja na szczycie, no to i w niedługim czasie będziemy wracać….”. Ta nadzieja powrotu tliła się w każdym sercu. Potęgował ją fakt, że mieszkańcy wioski nazywali przybyłych Ukraińcami, co było równoznaczne z banderowcami i bardzo bolesne dla przybyłych. Z czasem społeczności zaczęły zaglądać sobie do domów, obejść i garnków. Pojawiły się nowe przydomki – wschodnie pierogi przyniosły przybyłym przydomek „pierożaje”, zaś uboga zalewajka u miejscowych spowodowała, że byli nazywani „zalewajażami”. Społeczności były podzielone również przez tradycje i obyczaje.

Reklama

Minął maj, ale myśl o powrocie trwała. „A jednak trzeba żyć! Instynkt samozachowawczy jest tak silny, że wypędził rolników z końmi w pole. Konie mocno się zapierały, odrzucając pługiem skibę ugoru. Ziemniaki zasadzone” – napisał ks. Lewicki. Bieżąca sytuacja życiowa zmuszała do zmian. Zabezpieczano dachy, wstawiano okna. W mieszkaniach natomiast nadal stały nierozpakowane skrzynie. – Dziadek nie pozwalał na rozpakowywanie się, twierdził, że wrócimy na swoje. Zmarł w grudniu 1946 r. w wieku 75 lat z tęsknoty za ojcowizną i laszeckimi czarnoziemiami. Daj mu Boże Niebo! – mówi pan Janusz.

Pośrodku wioski

Poewangelicka świątynia w Pasikurowicach była biedna i smutna, bez tabernakulum. Ale stała pośrodku wioski i łączyła jej dwa krańce. Nie było jednak księdza a kościół nie miał wezwania. – Dziadek zdecydował, że w podzięce za orędownictwo św. Józefa kościół będzie nosił jego imię – mówi pan Janusz. Miesiąc maj to czas nabożeństw maryjnych, więc laszanie codziennie schodzili się na śpiewanie Litanii do Matki Bożej. W pamięci mieli jednak przepełniony podczas nabożeństw majowych kościół w pozostawionej daleko ojczyźnie, więc znowu żal ściskał serca. Organizacja Kościoła i życia religijnego przebiegała z trudem. Jednak z biegiem czasu życie parafialne w Pasikurowicach zaczęło się rozwijać. Podzielona wioska zaczęła się jednoczyć. Do sprawowania Mszy św. przyjeżdżali księża z parafii Kryniczno. Spośród przybyłych pojawiło się też pierwsze powołanie kapłańskie. Jak wspominał wówczas ks. Zdzisław Lewicki „Wtedy już niemal całkowicie zatarły się różnice regionów, czego dowodem jest fakt, że mówią do mnie « nasz ksiądz », kiedy tylko przyjeżdżam do domu”.

Reklama

Nie rzucim ziemi

Ksiadz Lewicki wspomina pieśni śpiewane wówczas w pasikurowickiej świątyni: My chcemy Boga, czy Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród…. Tej ziemi laszanie nie porzucili. Dziś również podejmują wiele inicjatyw na Wschodzie: porządkują cmentarze, odnawiają pozostawiony tam kościół, utrzymują kontakty ze szkołą. Niedawno zawieźli na cmentarz w Laszkach ufundowaną tablicę, by trwała pamięć, o tych, którzy tam na zawsze pozostali. Jak mówi p. Jerzy Wojtasik, nauczyciel w Szkole Podstawowej im. ks. J. Twardowskiego w Siedlcu: – Na cmentarzu w Laszkach jest 13 grobów z polskimi nazwiskami, natomiast jest mnóstwo mogił bezimiennych. Dotarliśmy jednak do źródeł i sprawdziliśmy, kto tam zamieszkiwał przed wojną. Ustaliliśmy nazwiska tych rodów, aby nikogo nie pominąć.

Mieszkańcy pieczołowicie strzegą rodzinnych pamiątek przywiezionych ze Wschodu. Są wśród nich: zdjęcia przodków, listy, publikacje, stare kartki pocztowe, księgi urzędowe. Ziemia z której przybyli do Pasikurowic pozostała w ich sercach na zawsze.

Podziel się:

Oceń:

+1 0
2021-06-01 09:29

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Lida – kościół, zamek, browar

Niedziela rzeszowska 39/2017, str. 4

Zamek Lida

Mirek i Magda Osip-Pokrywka

Zamek Lida

Więcej ...

Z Biskupem Wojtyłą szła do chorych

Niedziela Ogólnopolska 16/2018, str. 14-16

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

www.hannachrzanowska.pl

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Hanna Chrzanowska uświadamia nam, że nasze życie to przede wszystkim służba drugiemu człowiekowi. Świadectwem życia wzywa nas do bezinteresownego otwarcia się na potrzeby bliźnich, zwłaszcza chorych i cierpiących – mówi dyrektor Domu Polskiego Jana Pawła II w Rzymie ks. Mieczysław Niepsuj, rzymski postulator procesu beatyfikacyjnego krakowskiej pielęgniarki, w rozmowie z Marią Fortuną-Sudor.

Więcej ...

Prymas Polski podczas uroczystości odpustowych ku czci św. Wojciecha: chcemy z nadzieją patrzeć w przyszłość

2024-04-28 13:12

PAP/Paweł Jaskółka

„Przyzywając wstawiennictwa św. Wojciecha chcemy, w tych bardzo niespokojnych czasach, patrzeć z nadzieją w przyszłość - z nadzieją dla Polski, z nadzieją dla Europy, z nadzieją dla całego świata” - mówił Prymas Polski abp Wojciech Polak witając przybyłych na trwające w Gnieźnie uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Święta Mama

Kościół

Święta Mama

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

Wiara

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

Panie! Spraw, by moje życie jaśniało Twoją chwałą!

Wiara

Panie! Spraw, by moje życie jaśniało Twoją chwałą!

Boży szaleniec, który uczy nas, jak zawierzyć się Maryi

Wiara

Boży szaleniec, który uczy nas, jak zawierzyć się Maryi

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Kościół

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Kościół

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Matka Boża Dobrej Rady

Wiara

Matka Boża Dobrej Rady

Była aktorką porno - teraz robi różańce!

Kościół

Była aktorką porno - teraz robi różańce!

Legenda św. Jerzego

Święci i błogosławieni

Legenda św. Jerzego