Reklama

Niedziela Rzeszowska

Rzeszowianie spod Monte Cassino

Cmentarz na Monte Cassino

wjarek/stock.adobe.com

Cmentarz na Monte Cassino

„Czy widzisz ten rząd białych krzyży? Tam Polak z honorem brał ślub. Idź naprzód, im dalej, im wyżej, tym więcej ich znajdziesz u stóp. Ta ziemia do Polski należy, choć Polska daleka jest stąd, bo wolność krzyżami się mierzy, historia ten jeden ma błąd”. Za słowami Feliksa Konarskiego, który17 maja 1944 r., na dzień przed zdobyciem Monte Cassino, napisał tekst do legendarnej już dziś pieśni wojskowej „Czerwone maki...”, można z wdzięczną pamięcią powiedzieć: ta ziemia też do Rzeszowa należy, bo stąd wyszli chłopcy, którzy 75 lat temu już jako przeszkoleni żołnierze walczyli w szeregach II Korpusu Polskiego pod wodzą gen. W. Andersa, aby wrócić jak ongiś ich przodkowie z ziemi włoskiej do Polski... wolnej Polski!

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Trzech z 46 abiturientów ujętych w sprawozdaniu dyrekcji II Państwowego Gimnazjum i Liceum im. S. Sobińskiego w Rzeszowie za rok 1938/39 stało się uczestnikami i bohaterami walk o Monte Cassino. Byli to: Marian Jerzy Elgas, Władysław Kawecki i Józef Pieńkowski – maturzyści roku 1939, których wojenna odyseja rozpoczęła się we wrześniu pierwszego roku wojny. Nie była ona jednak taka sama dla całej trójki rzeszowian walczących o niemiecką twierdzę na klasztornym wzgórzu w Apeninach, którą wielonarodowe wojska sprzymierzone próbowały bezskutecznie zdobyć od stycznia 1944 r., żeby otworzyć sobie drogę do Rzymu. Historię Mariana Elgasa i Władysława Kaweckiego osobiście znał i udokumentował ich licealny przyjaciel oraz towarzysz wrześniowej walki i wspólnego zesłania w sowieckich łagrach – Zbigniew – który przebywał z nimi i jeszcze z jednym kolegą z maturalnej klasy – Tadeuszem Tomaką – aż do 1943 r. Z benedyktyńską nomen omen precyzją opisał on drogę czterech przyjaciół, z których dwóch bohatersko zawalczyło o zdobycie wzgórza, nad którym od VI w. do alianckiego zbombardowania w 1944 r. górował klasztor założony przez św. Benedykta.

Panowie, przyrzeknijcie mi, że jutro wstąpicie do wojska!

Z końcem sierpnia 1939 r., po zdaniu egzaminu dojrzałości, ambitna czwórka: Marian, Zbyszek, Władek i Tadek wyruszyła z Rzeszowa do Lwowa na egzamin konkursowy na Politechnikę Lwowską. Tam zamiast szlifować wiedzę, uczestniczyli w kopaniu rowów przeciwlotniczych na uczelni, bo wojna wisiała już w powietrzu... Szybko marzenia o studiach rozprysły się z hukiem niemieckich bomb i skierowały na zupełnie inne tory, które – dosłownie – zawiodły ich ostatnim pociągiem ze Lwowa do Lidy, bowiem w Wiernym Mieście nie było już broni dla ochotników, którzy jak oni chcieli walczyć. W tej drodze, którą w części przemierzyli, stojąc na desce zewnątrz zatłoczonego pociągu, towarzyszył im ojciec Mariana – płk Stanisław Elgas – który jako doświadczony oficer CK armii i pierwszy dowódca Pułku Piechoty Ziemi Rzeszowskiej – przekazał ich pod dowództwo 19. Dywizyjnego Kursu Podchorążych Rezerwy Piechoty przy 77. pp. w Lidzie. Przyrzekli bowiem jednej z Kresowianek rozdających zupę dla wojska, że jutro wstąpią do armii. Po krótkim przeszkoleniu i z uczniowskim zasobem wiedzy wyniesionej z lekcji przysposobienia wojskowego uczestniczyli w obronie Grodna zaatakowanego przez wojska sowieckie. W czasie walk grodzieńskich Orląt, bo głównie młodzi bronili miasta, zasłynął wśród przyjaciół Władysław Kawecki jako dzielny ułan, który jeszcze po upadku miasta ofiarnie walczył wśród kawalerzystów. Gdy dotarł do nich rozkaz naczelnego wodza, by nie walczyć z Sowietami, przekroczyli granicę litewską, gdzie zostali internowani i przebywali do lipca 1940 r. w obozie jenieckim. Tam też spotkali chor. Kazimierza Tatowicza ze Staromieścia, który jako żołnierz Korpusu Ochrony Pogranicza również trafił do sowieckiej niewoli.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Skąd ten żołnierz tutaj przyszedł?

W 1959 r. gen. Anders zadał to pytanie na obchodach 15. rocznicy bitwy o Monte Cassino, odpowiadając sobie jednocześnie, że był to więzień i łagiernik Sowietów, który w liczbie 115 tys. osób wyszedł z jego wojskiem z radzieckiego zesłania. Wśród tej masy wyniszczonych katorżników, uwolnionych dzięki układowi między gen. W. Sikorskim a sowieckim ambasadorem w Londynie – I. Majskim, była owa czwórka kamratów z Rzeszowa. Z końcem sierpnia 1941 r. uczestniczyli oni w oficjalnej defiladzie tworzonych oddziałów przed płk. Sulik-Sarnowskim, by niedługo po niej zapisać się do Armii Polskiej, zostawiając za sobą radzieckie gułagi. W długim marszu do, jak myśleli, wolnej Ojczyzny, szli w szeregach 5. DP, wśród wynędzniałych, zdziesiątkowanych chorobami, marnie odzianych i licho zaopatrzonych żołnierzy przez Kirgizję, Uzbekistan, Iran, Irak. Między przerzutami z miejsca na miejsce ukończyli kilkumiesięczny Kurs Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty w maju 1942 r. na terenie Dżałał-Abad, po którym Zbyszek z Tadkiem, na skutek reorganizacji oddziałów, zostali skierowani jako specjaliści techniczni do Szkocji, a Marian i Władek poszli szlakiem II Korpusu Polskiego na front włoski. Władysław, choć był obywatelem amerykańskim, bo urodził się w 1920 r. w Jersey City, i mógł skorzystać z prawa opuszczenia radzieckiego „raju”, nie skorzystał z niego i jako Polak łagiernik, i żołnierz artylerzysta bił się dzielnie o Monte Cassino, za co został odznaczony Krzyżem Orderu Virtuti Militari. Po wojnie nie wrócił do Polski, podobnie jak Marian Elgas i chor. Kazimierz Tatowicz, którzy za bohaterską walkę o Monte Cassino otrzymali Krzyż Walecznych. Wszyscy trzej walczyli także o Ankonę i Bolonię.

Nie zostawił po sobie testamentu

Wśród rzędów białych krzyży na Monte Cassino jest grób kpr. pchor. Józefa Pieńkowskiego, jedynego z trzech maturzystów z Rzeszowa ‘39 r., biorących udział w bitwie, który poległ w heroicznej walce. Niewiele o nim wiadomo, poza tym, że służył w Samodzielnej Brygadzie Strzelców Karpackich na piaskach afrykańskiej pustyni, o czym świadczą posiadana przezeń srebrna odznaka SBSK z legitymacją i kilka pamiątkowych zdjęć. Z „Karpatczykami” uczestniczył w pierwszych godzinach boju o sławne wzgórze w III baonie ciężkich karabinów maszynowych. Poległ 12 maja 1944 r. Po czterech latach od bitwy WKU w Londynie napisała do jego ojca Franciszka: „nie zostawił po sobie testamentu, tylko 6 funtów, 2 szylingi, stary portfel i plik korespondencji”. Czy na pewno nie zostawił? A może jest nim całe jego życie utracone pod Monte Cassino?

Podziel się:

Oceń:

+1 0
2019-05-15 09:02

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Dwie ważne rocznice w Słubicach

Ziemię z Monte Cassino otrzymaliśmy dzięki pomocy Pierwszej Lwowskiej Męskiej Drużyny Harcerzy „TROP” Harcerstwa Polskiego na Ukrainie

Archiwum Michała Sobocińskiego

Ziemię z Monte Cassino otrzymaliśmy dzięki pomocy Pierwszej Lwowskiej Męskiej Drużyny Harcerzy „TROP” Harcerstwa Polskiego na Ukrainie

Urodziny św. Jana Pawła II i kolejna rocznica zwycięskiej bitwy o Monte Cassino – te ważne w historii Polski wydarzenia zostaną trwale upamiętnione w Słubicach.

Więcej ...

Bp Przybylski: Kościół, choć nie jest z tego świata, pełni swoją misję tu i teraz

2024-05-15 20:26
Bp Andrzej Przybylski

Karol Porwich/Niedziela

Bp Andrzej Przybylski

Kościół, choć nie jest z tego świata, pełni swoją misję tu i teraz na tym świecie - mówił biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej Andrzej Przybylski podczas Mszy św. w kościele akademickim na zakończenie drugiego dnia 56. Tygodnia Eklezjologicznego na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Tematem tegorocznej edycji tego wydarzenia jest „Kościół i Państwo - razem czy osobno?”, a jego organizatorem jest Wydział Teologii KUL.

Więcej ...

100. Pielgrzymka Służby Zdrowia na Jasną Górę

2024-05-16 16:19

BPJG

Pod hasłem „Uczestniczę we wspólnocie Kościoła” w dniach 18-19 maja odbędzie się na Jasnej Górze 100. Pielgrzymka Służby Zdrowia. Poprzedzą ją dwudniowe rekolekcje, które rozpoczną się już jutro (17 maja). Jasnogórskie spotkanie gromadzi lekarzy, pielęgniarki, położne, ratowników medycznych, laborantów i asystentów oraz pracowników pionu technicznego i administracyjnego szpitali.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Świadectwo: św. Andrzej Bobola przemienia serca

Kościół

Świadectwo: św. Andrzej Bobola przemienia serca

Św. Andrzej Bobola, prezbiter i męczennik

Wiara

Św. Andrzej Bobola, prezbiter i męczennik

Dopóki żyjemy to wiara i Ewangelia mają być głoszone w...

Wiara

Dopóki żyjemy to wiara i Ewangelia mają być głoszone w...

#PodcastUmajony (odcinek 16.): Śpij, Jasieńku, śpij

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 16.): Śpij, Jasieńku, śpij

Anioł z Auschwitz

Wiara

Anioł z Auschwitz

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Wiara

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Wiara

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania