Reklama

Wiara

Z obrazem Jezusa w drodze

Wojciech Jakowiec i Roman Zięba z obrazem

Archiwum Romana Zięby

Wojciech Jakowiec i Roman Zięba z obrazem

Niedawno okrążyli ziemię, teraz rozpoczynają kolejną niezwykłą pielgrzymkę. Pielgrzymi Bożego Miłosierdzia wyruszają z Łodzi do Rzymu z kopią obrazu Jezusa Miłosiernego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Takiej pielgrzymki jeszcze nie było. Czterej byli więźniowie, ale i doświadczeni pielgrzymi: Wojciech Jakowiec, Grzegorz Gryniewicz, Seweryn Trafankowski i Roman Zięba 12 kwietnia br., w Niedzielę Bożego Miłosierdzia, wyruszają z Łodzi, by po trzech miesiącach, pchając i ciągnąć wózek z obrazem, dotrzeć do Rzymu.

„Nie jest to zwykły obraz i niezwykła jest pielgrzymka. Każdy z nas wie, czym jest Boże Miłosierdzie, bo osobiście go doświadczyliśmy. Teraz wyruszamy, żeby dzielić się tym, co sami dostaliśmy. Najlepsze rzeczy są za darmo” – napisali.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Do Wilna

Zaczęło się od kopii portretu św. Faustyny i wileńskiego obrazu Jezusa Miłosiernego w skali 1:2, namalowanych przez Fabiana Jałochę, malarza i grafika z Radzymina, znanego z obrazów inspirowanych poezją Norwida. A jeszcze wcześniej – od lektury „Dzienniczka” s. Faustyny, bez którego obrazy pewnie by nie powstały, i pielgrzymki do Wilna przed oryginał obrazu Eugeniusza Kazimirowskiego.

Zdjęcie obrazu dostrzegła pani Małgorzata, wykładowca gdańskiej uczelni. Szukała obrazu w oryginalnej wielkości do polskiego kościoła w Kairze. Gdy Jałocha wziął się do studiowania obrazu, uznał, że wizerunek jest niezwykły, bo choć środki malarskie użyte zostały oszczędnie, widać było, że Jezus jest dobry, łagodny, a jednocześnie stanowczy, a Jego spojrzenie – „takie jak z krzyża” – wymierzone w serce człowieka, który przed Nim stoi.

Zanim Jałocha ukończył obraz, był post, modlitwa i miesiące pracy. Kopia miała trafić do Egiptu, zaopatrzono ją w arabski napis „Jezu, ufam Tobie”. Jednak zamawiająca wycofała się: kościół w Kairze otrzymał już inną kopię obrazu.

Do Asyżu

Nim Wojciech, Roman i Dominik Włoch stali się Pielgrzymami Bożego Miłosierdzia, dotarli pieszo do Asyżu. Trzy charaktery, trzy osobowości i trzy biografie. A jednak podczas spotkania w 2010 r. w Niepokalanowie narodził się pomysł pielgrzymki „Idzie człowiek”. Rok później byli po stu dniach wędrówki z trzech miejsc – z Fatimy, Moskwy i Jerozolimy. Dotarli do grobu św. Franciszka i z przedstawicielami innych religii modlili się o pokój dla człowieka i świata.

Reklama

– Uczciliśmy 25. rocznicę międzyreligijnego spotkania w Asyżu na zaproszenie Jana Pawła II i modlitwy o pokój – zaznaczają. Po Asyżu postanowili razem pielgrzymować w różnych krajach, na różnych szlakach – w intencji pokoju, głosząc cztery prymaty cywilizacji miłości, które wymienił papież Paweł VI, a opisał św. Jan Paweł II: człowiek przed rzeczą, etyka przed techniką, być przed mieć, miłosierdzie przed sprawiedliwością.

Wędrowali przez cztery miesiące, przekraczając granice dwudziestu krajów. Spali przy synagogach, meczetach, kościołach i w domach prostych ludzi. Pomocy udzielali im prawosławni, muzułmanie, protestanci, żydzi, ateiści i ludzie, których wyznania i języka nie znali.

„Pielgrzymka to nie tylko podróż do miejsca na mapie. To także droga w głąb samego siebie, do sumienia, do prawdy o swoim życiu. Dopiero poznanie i przyjęcie tej prawdy może coś w nas zmienić. Żeby głosić pokój, trzeba najpierw mieć go w sercu” – napisali w Internecie po tym doświadczeniu. A Zięba, spiritus movens wspólnoty, uznał, że prawdziwa pielgrzymka liczy 40 centymetrów, czyli tyle, ile dzieli rozum od serca.

Dookoła świata

Asyż był początkiem drogi, a nie końcem. Dołączali ludzie, którzy – jak oni – chcieli modlić się o ducha Asyżu dla całego świata, o pokój i świat cywilizacji miłości dla wszystkich. Wymyślili pielgrzymkę dookoła świata: 40 tys. km na nogach, w której mogą wziąć udział wszyscy.

– Każdy, kto wyruszył w drogę w intencji cywilizacji miłości, stawał się Pielgrzymem Bożego Miłosierdzia. Tak również: Pielgrzymami Bożego Miłosierdzia nazwaliśmy naszą pielgrzymującą wspólnotę – mówi Roman Zięba. W ciągu czterech lat ok. 200 osób odbyło pielgrzymki o długości od 5 do... 4 tys. km (taką drogę zarejestrował Łukasz Supergan, znany podróżnik), wędrując przez kilka kontynentów.

Reklama

Na dłuższych trasach nieśli Tablice Pokoju: na dębowym drewnie wygrawerowana była mapa pielgrzymki, modlitwa w różnych językach, a przede wszystkim krzyż „tau”, którym podpisywał się św. Franciszek, a w który ułożyły się trzy drogi do Asyżu. Ten krzyż stał się ich znakiem. Tablice wręczyli w trzydziestu miejscach, pierwszą – w Fatimie, ostatnią – w Gnieźnie. Gdy podsumowali odległość i wyszła im długość większa niż obwód Ziemi, nie spodziewali się, że wkrótce wyruszą w kolejną, jeszcze bardziej niezwykłą pielgrzymkę.

Z Głogowca

Ich patronką stała się św. Faustyna, której zawołanie: „Jezu, ufam Tobie” przyjęli jako hasło. Jej świadectwo życia i śmierci, absolutnego zawierzenia i ufności w moc Bożego Miłosierdzia inspirowało ich. Dlatego pielgrzymki często rozpoczynają z rodzinnego domu świętej w Głogowcu k. Kutna, którego okolicę nazwali Ziemią Bożego Miłosierdzia.

Pielgrzymowanie w duchu Asyżu przyciągało osoby, które doświadczyły w życiu własnej słabości: w osamotnieniu, nałogu, chorobie, więzieniu; osoby wyzwolone z alkoholizmu, byli więźniowie, uzdrowieni z chorób albo ci, którzy przeżyli nawrócenie. Połączyła ich myśl, że to Boże Miłosierdzie podnosi z upadków grzesznika i pozwala żyć. Daje prawdziwą i niegasnącą nadzieję. W drodze odkrywali, że Boże Miłosierdzie nie ma granic, że wobec miłości Boga wszyscy jesteśmy Jego dziećmi.

Do Łodzi

Wydawałoby się, że takie pomysły powstają przypadkowo: powstaje kopia wileńskiego obrazu, który ma trafić do Egiptu, potem zamawiający nie odbiera obrazu, a później pojawia się myśl o przekazaniu go do Rzymu, a z nią i ludzie, którzy mogą to uczynić; wreszcie ci ludzie – byli więźniowie – wyruszają w pieszą pielgrzymkę, ciągną olbrzymi obraz na wózku, chcąc go dostarczyć Ojcu Świętemu. Pielgrzymi Bożego Miłosierdzia, ale i Fabian Jałocha mają jednak co do tego spore wątpliwości. – Pielgrzymi to kolejne ogniwo w łańcuszku zdarzeń – uważa artysta. Kopia obrazu miała już bogatą historię, zanim powstała, wciąż dołączają kolejne ogniwa tego łańcuszka.

Reklama

Gdy okazało się, że obraz do Kairu nie pojedzie, pojawiła się niepewność, co z nim dalej będzie, ale szybko także myśl, żeby przekazać go w darze papieżowi Franciszkowi. Wątpliwości, w jaki sposób olbrzymi obraz ma trafić do Rzymu, nie trwały długo. Znaleźli się ludzie z łódzkiej „Iskry” – grupy modlących się Koronką na ulicach miast – i zaprzyjaźnieni z nimi Pielgrzymi.

– Uradziliśmy, że obraz trafi do Papieża, a on już będzie wiedział, co z nim zrobić – mówi Roman Zięba. Obraz, przez Warszawę, gdzie został poświęcony, powędrował do Łodzi i do Szczecina, gdzie w oczekiwaniu na Niedzielę Miłosierdzia Bożego peregrynuje po kościołach.

Jest puszka, są datki i intencje. Ludzie zaczęli wierzyć, że to ma sens, i zaczęli wspierać Pielgrzymów w czasie zbiórek. Nawet jeden z biskupów, dobrze znający Pielgrzymów, wsparł ich nie tylko modlitwą, ale i sporym datkiem, co bardzo podbudowało ich przed drogą. A księga intencji robiła się coraz grubsza.

Do Rzymu

Inaczej to wygląda, gdy bierze się plecak i idzie. Teraz każdy odcinek w Polsce musi być przegadany z lokalną władzą. Pielgrzymi nie musieli informować o przejściu, ale już o przejeździe muszą. Przedsięwzięcie jest mniej spontaniczne, ale i tak jest sporo podobieństw, sporo zawierzenia. Większość dłuższych podejmowanych przez nich wędrówek, również obecna, wygląda tak jak ta do Asyżu: bez zabezpieczonych noclegów, zapasów żywności, a jej uczestnicy są zdani na Bożą Opatrzność i dobre serca ludzi.

Pielgrzymi mają nadzieję graniczącą z pewnością, że informacja o pielgrzymce dotrze do Ojca Świętego, który ich przyjmie albo chociaż oddeleguje kogoś, komu przekażą obraz. Pragną przekazać go jako dar modlitwy w intencji prześladowanych chrześcijan pokoju na świecie i wierności Ewangelii. – Ale czy obraz na dłużej zatrzyma się w Rzymie, nie wiadomo – ocenia Roman Zięba. – Kto wie, może uda się dalej, np. na Bliski Wschód, gdzie modlitwa i Boże Miłosierdzie są szczególnie potrzebne...

Podziel się:

Oceń:

+1 0
2015-04-07 15:37

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Śladem bł. ks. Michała Sopoćki w Czarnym Borze

Niewielki dom, w którym ukrywał się dwa lata ks. Michał Sopoćko podczas II wojny światowej w Czarnym Borze na Litwie. W roku 2012 przy domu umieszczono pamiątkową tablicę

Ryszard Wyszyński

Niewielki dom, w którym ukrywał się dwa lata ks. Michał Sopoćko podczas II wojny światowej w Czarnym Borze na Litwie. W roku 2012 przy domu umieszczono pamiątkową tablicę

Więcej ...

Entuzjazm głoszenia Ewangelii

2024-05-09 10:50

Monika Książek

Duchowy entuzjazm, z jakim apostołowie głosili prawdę o Chrystusie zmartwychwstałym, był znakiem dla innych, że mówili prawdę.

Więcej ...

Polichna. Niebo otwarte dla wszystkich

2024-05-13 05:41

Małgorzata Kowalik

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do Ducha Świętego

Wiara

Nowenna do Ducha Świętego

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Wiara

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Wniebowstąpienie Pańskie

Wiara

Wniebowstąpienie Pańskie

Abp Antonio Guido Filipazzi na Skałce: Wzywam Kościół w...

Kościół

Abp Antonio Guido Filipazzi na Skałce: Wzywam Kościół w...

Zmarł Jacek Zieliński, współtwórca zespołu Skaldowie

Wiadomości

Zmarł Jacek Zieliński, współtwórca zespołu Skaldowie

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Litania nie tylko na maj

Wiara

Litania nie tylko na maj

8 maja - wielkie pompejańskie święto

Kościół

8 maja - wielkie pompejańskie święto

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania