Reklama

Niedziela Sandomierska

Chata, kamienica i dwór czyli jak dawniej świętowano

Niedziela sandomierska 51/2013

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Bez względu na to, czy to chłopska chata, czy pański dwór, przygotowania do Bożego Narodzenia zaczynały się wraz z Adwentem. Wszyscy chodzili na Roraty. A był to nie lada wyczyn, bo zimy w dawnej Polsce śnieżne bywały i mroźne. Żeby więc dojść do kościoła na czas, ludzie wędrowali nocą, przedzierając się przez zaspy, niosąc latarnie dla odstraszania wilków. Zachowało się sporo świadectw opisujących, że mimo takich warunków kościoły pękały w szwach.
Gdy pytam o zwyczaje bożonarodzeniowe w regionie, Iwona Łukawska z Muzeum w Sandomierzu, specjalistka od kultury ludowej, wyjaśnia, że najbardziej interesujące są te u Lasowiaków, potomków dawnych mieszkańców Puszczy Sandomierskiej. Ale przecież nasza diecezja to także miasta z ich starą mieszczańską tradycją i dwory ziemiańskie, które do II wojny światowej były ostoją polskiej kultury i tradycji.

Wieś spokojna, wieś wesoła

Reklama

W Wigilię od samego rana nikt nie próżnował. Pracowitość miała zapewnić siły do pracy na cały rok. Mężczyźni porządkowali obejścia, karmili zwierzynę, kobiety przygotowywały jadło na wieczerzę i następne dni. Świeżo ściętą jedlinę dzieci wieszały pod powałą lub wsadzały za święte obrazy. Dorośli aż do zmroku pościli, nakaz ten nie dotyczył tylko dzieci. Uwijano się więc z załatwieniem wszystkich spraw, bo skoro nastały „Wielkie Gody” (staropolskie określenie Bożego Narodzenia), należało wyłącznie świętować.
Gdy za oknami zapadał powoli zmrok gospodarz wchodził do chałupy ze snopkiem siana i mówił: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, bo idę z kolędą”, na co domownicy odpowiadali – „Na wieki wieków. Witajcie z kolędą”. Zwyczaj stawiania snopka był powszechny w całej Polsce, nawet w magnackich rezydencjach. Gospodarz wyciągał ze snopa wiązkę i kładł na stole, a gospodyni przynosiła dzieżkę chlebową (naczynie służące do rozczyniania mąki i wyrastania ciasta chlebowego) i stawiała na ławie, nakrywając bochenkiem chleba. W najbiedniejszych nawet chałupach dbano, by na stole leżał biały obrus lub kawałek czystego płótna.
Starym zwyczajem na ucztę wigilijną przygotowywano wyłącznie potrawy z płodów ziemi: „z wszystkiego, co w polu, w lesie, w wodzie i w ogrodzie”. Był to wyraz hołdu składanego ziemi-żywicielce. Wieczerzę – pośnik (bo postna) rozpoczynano zawsze od modlitwy, którą intonował gospodarz.
Co jadało się w chłopskich chatach? Zasobność stołu zależała od zamożności rodziny. Najczęściej były to: chleb, ziemniaki, barszcz z grzybami, kapusta z grochem, pierogi z kaszą i ryba. Jako, że polski chłop żył z naturą w zgodzie, po wieczerzy zbierał resztki, dodawał specjalny opłatek upieczony ze śrutą i karmił tym domowe zwierzęta. U Lasowiaków był też dość niezwykły zwyczaj, że po wieczerzy gospodarz szedł z drugą osobą do ogrodu, żeby „porozmawiać” z drzewami owocowymi. Każde z nich pytał: „Będziesz rodziło owoce? Ściąć cię czy zostawić?”. Druga osoba odpowiadała zza drzewa: „Nie ścinać, będę rodziło”. Prowadząc podobny dialog pukano do stodoły i obory. Tej niezwykłej nocy przypisywano bowiem nadnaturalne właściwości. Jako, że „Bóg się rodzi”, to i Najwyższy spogląda na świat nieco łaskawiej. Panny i kawalerowie wróżyli sobie rychłe zamęście czy ożenek, gospodarz wróżył dobre lub kiepskie plony, a staruszkowie straszyli dzieci opowieściami o gadających o północy zwierzętach. Po wieczerzy aż do Pasterki śpiewno kolędy, wspominano dawne dzieje, starzy opowiadali legendy i podania. W niektórych domach po Pasterce wszyscy domownicy spali pokotem na sianie czy słomie, którą przyniesiono przed pośnikiem.
Natomiast w dzień Bożego Narodzenia nie wolno było ani pozamiatać izby, ani chodzić po chałupach. Nie odwiedzali się nawet bliscy krewni. Przez cały ten czas siedziano w domach. W drugi dzień Świąt, w św. Szczepana, przeciwnie – należało odwiedzać się nawzajem. We wsiach pojawiali się też wyczekiwani kolędnicy. Wchodząc do chaty rozrzucali owies po mieszkaniu i składali życzenia domownikom. W zamian otrzymywali poczęstunek lub kilka groszy. Kolędnicy nieśli szopkę lub gwiazdę kolędniczą. Śpiewali kolędy i pastorałki, a co bardziej ambitni pokazywali nawet jasełka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zacni mieszczanie

W miastach przygotowania do Świąt, ani ich przebieg, niewiele różniły się od tych wiejskich. Bywały może zasobniejsze i bardziej okazałe. To w miastach pojawił się zwyczaj – dziś powszechny – stawiania w głównym pokoju zielonego drzewka. Aż trudno uwierzyć, że jest to jedna z młodszych tradycji świątecznych. Pierwsze choinki pojawiły się w Polsce w XIX wieku. Wcześniej gałązkami świerku, jodły lub sosny strojono ramy świętych obrazów, ściany, drzwi wejściowe i furtki. W okolicach Sandomierza nad stołem wigilijnym wieszano czubek świerku lub sosny, a później wieszano na nich jabłka, orzechy, łańcuchy oraz inne papierowe ozdoby. W mieszczańskich domach stały także snopy zbóż. W niektórych regionach zaściełano słomą całą podłogę. Na stołach w miastach dania przypominały te chłopskie, z wyjątkiem ryb. Początkowo jadano je podczas wigilii tylko na dworach i w bogatych domach mieszczan. Jedli je także rybacy nadwiślańscy. Najpopularniejszy wcale nie był karp, ale np. szczupak w „szarym sosie” z dodatkiem warzyw, migdałów, rodzynek, korzeni i wina.

Ostoja tradycji i polskości

Dwór także z niecierpliwością czekał na Boże Narodzenie. Wtedy to wszyscy zjeżdżali się do domu. Studenci wracali z uniwersytetów, uczniowie ze szkół, przyjeżdżali krewni. Jechało się kilka dni, etapami, nie tylko ze względu na sanie, które w Polsce jeszcze w połowie XX wieku na terenach wiejskich należały do popularnych środków transportu, ale także ze względu na zimy. Bywało, że całe wsie, miasteczka czy dwory zasypane śniegiem miesiącami były odcięte od świata.
Zimowym sercem dworu była kuchnia. Niemal każdy miał swoją wędzarnię, w której przygotowywano różnego rodzaju mięsiwa, a nawet ryby. Dzieci pomagały w pieczeniu słodkości. Kuchnia w ogóle stanowiła jeden z najważniejszych aspektów życia ziemiańskiego. Mówiło się nawet, że bankrutem był ten, który zwalniał kucharza.
Wigilia tradycyjnie była postna. Mężczyźni z samego rana udawali się na polowanie, któremu przyświecał św. Hubert. Kiedy zapadał zmierzch i panowie wrócili już z polowania zasiadano do wieczerzy. Na stole pojawiała się odświętna zastawa. Modna była porcelana np. z Ćmielowa. Tradycyjnie zostawiano puste nakrycie. Opłatkiem dzielono się najpierw ze służbą, a potem z domownikami i gośćmi. Miejsca przy stole były zajmowane według hierarchii w rodzinie i dbano, aby była parzysta ilość osób, bo inaczej ktoś nie dożyje kolejnej Wigilii. Obowiązkowo musiało być dwanaście potraw, wśród których królowały barszczyk czerwony z uszkami, grzybowa bądź migdałowa i ryby, niekoniecznie karp, ale np. lin w galarecie, czy szczupak. Po wieczerzy śpiewano kolędy przy akompaniamencie skrzypiec lub fortepianu.
Dobrym obyczajem było obdarowywanie „dworskich” podarunkami. Najczęściej praktycznymi, bo byli to ludzie niezamożni. Dziedziczka wręczała więc kosze z jedzeniem, materiał na ubranie, lub buty.
Zakończeniem wieczoru była Pasterka. Gospodarze prześcigali się w dotarciu do kościoła, bowiem kto pierwszy przekroczył próg świątyni miał mieć zapewnione dobre plony w gospodarce.
Po tragedii rozbiorów obyczaje jednoczyły naród, dawały poczucie polskości i nadzieję na przetrwanie w tych trudnych czasach.

(Autorka korzystała m.in z książki Mai Łozińskiej „W ziemiańskim dworze”. Wyd. PWN, 2010)

Podziel się:

Oceń:

2013-12-18 09:21

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Abp Depo: kto pominie prawdę o Chrystusie, zacznie żyć bez sensu

Maciej Orman/Niedziela

– Bóg sam przez swojego Syna objawił nam prawdę o sobie i człowieku – powiedział podczas Pasterki w bazylice archikatedralnej Świętej Rodziny w Częstochowie abp Wacław Depo.

Więcej ...

Leon XIV na inaugurację pontyfikatu: idźmy ku Bogu i miłujmy się wzajemnie

2025-05-18 11:47

Włodzimierz Rędzioch

„Budujmy Kościół oparty na miłości Boga i będący znakiem jedności, Kościół misyjny, który otwiera ramiona na świat, głosi Słowo, pozwala, by go niepokoiła historia, i który staje się zaczynem zgody dla ludzkości. Razem, jako jeden lud, jako fratelli tutti, idźmy ku Bogu i miłujmy się wzajemnie” - powiedział papież Leon XIV 18 maja podczas uroczystej inauguracji swego pontyfikatu.

Więcej ...

Watykan: rozpoczęła się uroczystość inauguracji pontyfikatu Leona XIV

2025-05-18 09:59

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Blisko 250 tys. wiernych z całego świata, przedstawiciele ponad 150 państw, delegacje różnych Kościołów i religii przybyło na Plac św. Piotra w Watykanie, by uczestniczyć w inauguracji pontyfikatu papieża Leona XIV. Ponad 4000 kardynałów, biskupów i księży to koncelebransi Mszy św. rozpoczynającej pontyfikat.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do św. Rity

Wiara

Nowenna do św. Rity

Osobisty trener kardynała Prevosta:

Leon XIV

Osobisty trener kardynała Prevosta: "W siłowni nikt nie...

Warszawa: duchowny zawieszony po zarzutach dotyczących...

Kościół

Warszawa: duchowny zawieszony po zarzutach dotyczących...

Panie! Spraw, aby moja wiara przynosiła obfite owoce!

Wiara

Panie! Spraw, aby moja wiara przynosiła obfite owoce!

Pierwsza nominacja biskupia nowego papieża

Leon XIV

Pierwsza nominacja biskupia nowego papieża

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Wiara

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Policja: 11-letnia Patrycja została odnaleziona; Child...

Wiadomości

Policja: 11-letnia Patrycja została odnaleziona; Child...

Papież ponownie otworzył apartament w Pałacu Apostolskim

Leon XIV

Papież ponownie otworzył apartament w Pałacu Apostolskim